Automobilklub Toruński już w latach 70-tych ub. stulecia organizował na zaimprowizowanym torze płyty lotniska wyścigi samochodowe.

Gromadziły one najlepszych wtedy kierowców z kraju i z zagranicy, dając początek Mistrzostwom Polski. Po dwudziestu latach działacze klubu z prezesem Tadeuszem Władyko i sekretarzem Czesławem Nosowiczem wpadli na pomysł, aby ratować podupadające wyścigi. Zmobilizowano wszystkie byłe „sławy” krajowe, by urządzić wyścig „dinozaurów”, równocześnie zapraszając na trybunę cały areopag działaczy PZM-otu.

Jak się okazało, dzięki torunianom w 1990 roku w 20-lecie wyścigów, na toruńskim lotnisku uratowano konkurencję wyścigową w Polsce, jako że ta potyczka dinozaurów wzbudziła nie tylko aplauz widzów, ale spowodowała pozytywną decyzję działaczy Polskiego Związku Motorowego o kontynuacji wyścigów u nas w kraju obowiązującą zresztą do dnia dzisiejszego. Warto przy tej okazji wspomnieć byłych mistrzów, którzy ścigali się również w Toruniu…..Sobiesława Zasadę, Ksawerego Franka, Józefa Kiełbanię, Adama Wędrychowskiego, Janusza Kiliańczyka, Lecha Jaworowicza etc…

Na zdjęciu na podium po wyścigu „dinozaurów” we wrześniu 1990 roku stoją od lewej: Stanisław Kołecki, Edward Kinderman, Adam Smorawiński, Zbigniew Sucharda, Longin Bielak, Maciej Kamiński, Janusz Zdrojewski i Wiesław Mrówczyński, który również zapewnił filmową relację w TVP…

Szkoda tylko, że wysiłki budowy tam prawdziwego toru, pragnienia aby Toruń stał się polskim Indianapolis, jak dotąd niestety nie spełniły tych nadziei i oczekiwań…(WMr.)

PS. Na marginesie… warto przypomnieć, że na skraju byłego lotniska stanął najnowocześniejszy chyba stadion wyścigów na żużlu, a na dawnym zainagurowanym torze na płytach lotniska, doskonalą technikę bezpiecznej jazdy samochodami uczestnicy kursów Toruńskiej Akademii Jazdy.